Słowak Martin kocha jazz – jego rytm, tempo, ulotne piękno. Niestety czasy, w których przyszło mu żyć (lata 70. XX wieku), nie pozwalają na rozwijanie muzycznej pasji – albo ktoś się poskarży, że za głośno, albo jakiś meloman-patriota doniesie na niego władzy, że propaguje "zachodni" styl życia.
Film przesiąknięty "słowackością" w najlepszym tego słowa znaczeniu. Piękne, sugestywne połączenie obrazu, fabuły i muzyki. Słowacka kinematografia ma także wiele innych pereł do pokazania światu...
Ale nie jest źle)
Klimat ewidentnie... czeski, tj. momentami nikt nic nie wie no i realizacja słaba, ale toć to lata 70. w niesłusznym rejonie... I klimat tamtego czasu oddaje na pewno. Tyle że dłuży się, a zakończenie kiczowate. Da się obejrzeć, ale na upragnioną weekendową wyprawę do kina nie polecam))