120 klatek na sekundę daje nieco surrealistyczne wrażenie i podbija satyryczny charakter opowieści. Przeżycia młodych żołnierzy z pola walki i po powrocie do Ameryki przedstawiane są bez patosu i egzaltacji, który często towarzyszy antywojennym filmom. Jednocześnie hiperrealność formalna nie przeszkadza w ukazaniu autentycznych emocji - to zasługa świetnej ekipy aktorskiej.
Satyra pełną gębą. Objazdowy cyrk z "bohaterami" amerykańskiej armii broniących Ameryki w Iraku. Wspaniały sposób mający na celu podtrzymywanie ducha patriotyzmu w narodzie. Piękny dialog sierżanta z teksańskim ropociągiem zakończony słowami: ...lubimy zabijać, przecież za to nam płacicie - niech pan wierci a my będziemy zabijać. - 8/10 !!!
Jest tu taki temat w którym mowa, że film jest nudny, niepotrzebny, ble ble ble... Najwyraźniej założyciel tematu i osoby potwierdzające jego zdanie, w ogóle nie wychwyciły satyrycznego wydźwięku Anga Lee.