Zaniedbane dzieciństwo/ młodość nastolatki u boku samotnej, zmagającej się ze swoimi problemami, matki. Brak ojca, brak wzorców, brak pomysłu na życie, brak wartościowych przyjaźni, za to są social media, interesowni koledzy, alkohol... Czy to aż tak abstrakcyjny przepis na katastrofę, żeby linczować dzieciaka za to, że sprzedał dusze i ciało za kilka dobrych słów i namiastkę ciepła? Serio każdy w życiu był rezolutnym strażnikiem teksasu i nigdy nie dał się oszukać - w pracy, w szkole, w przyjaźni, miłości? Rozumiem, że każdy tu na forum w wieku 17 lat był świadom deficytów emocjonalnych, potrafił nad nimi pracować, wiedział co to osobowość zależna i syndrom sztokholmski... Uważam ten film za bardzo ważny głos w dyskusji nad samotnością, nieudanym rodzicielstwie, trudnym dorastaniu. Powolna akcja, leniwa atmosfera i nuda, które często są złym doradcą. Dobrze odegrane główne role. Film zdecydowanie na plus!
dokładnie, gdyby wszyscy byli tacy mądrzy przed szkodą świat byłby idealny. Bohaterka wcale od razu nie rzuciła się w ten związek na łeb, na szyję! Dodatkowo jej uwodziciel był w tym naprawdę dobry. Nie przyspieszał, zostawiał miejsce na jej krok, dokładnie po to, żeby potem miała poczucie, że "sama tego chciała". Dorosłe osoby nie potrafią sobie poradzić z przemocą w relacjach, a co dopiero nastolatka. Zresztą idealnie wytypowana przez swojego sprawcę, jako ta odstająca od grupy, łaknąca akceptacji...
Strasznie szkodliwy film, który uważa że miłość 17 latki z 30 latkiem nie może istnieć. I, że taka miłość to coś złego
Gość ma 34 lata, a dziewczyna jest jeszcze dzieckiem. Jaka 'milosc'? Typ nią manipuluje