Reżyserem został Justin Lin, twórca takich "perełek" jak trzy części "Szybkich i Wściekłych", co nie napawa mnie zbytnim optymizmem.
Star Treki też nie należą do ścisłej czołówki jakiegokolwiek topu filmowego:) A tak swoją drogą to dlaczego ten reżyser jest niby zły? Przecież na równie bezmózgiej akcji i głupotach opierały się dotychczasowe filmy, więc dlaczego nagle potrzeba teraz Kubricka do kręcenia ST?
Jednak "Star Trek" był dla mnie poziom wyżej niż "Szybcy i Wściekli". A "topy" filmowe średnio mnie obchodzą, bo "Tranformersy" są w ścisłej czołówce "topu", a są nudne jak flaki z olejem.
W jakiej topce są Transformersy? Chyba takiej, gdzie pod uwagę bierze się ilość ocen. Można by rzec, że ST to tacy Szybcy i Wściekli w kosmosie, tylko z nieco bardziej rozbudowanym zapleczem fanów
Albo ilość ludzi, którzy poszli do kina na ten gniot. Możesz tak rzec, dla mnie ST jest jednak poziom wyżej. W sumie jeden z filmów z serii "Szybcy i Wściekli" miał w sobie elementy s-f, a konkretnie najdłuższe lotnisko świata, na którym rozgrywały się finalne sceny filmu/.
I super, to SF ma być efektowne, to nie dramat o rodzinie na wsi z wybitną grą aktorską. To kino rozrywkowe. Chcę się bawić na tym filmie.
Nie do końca się z Tobą zgodzę. Jednak Star Trek to nigdy nie były tylko efekty, ale też dobra fabuła i ciekawe postaci (patrz choćby DS9).
Gdzieś w każdym odcinku serii czy filmów był moment na kontemplację. Nie szukam w ST bezmózgiej rozrywki w stylu transfomersów. a niestety w nowych filmach abramsa bliżej jest do tego ostatniego. Brakuje mi odkrywania wszechświata w nowym ST.
Gdy oglądasz stare filmy dużą uwagę poświęcano na przedstawienie świata, zachwycano sie kamera ogromem statku (długie kadry na zblizeniu itp..) a tutaj to całe efekciarstwo jest obok , i mknie za szybko.
Oczywiście, zgadzam się, ale widziałem starą serię pełnometrażową i seriale (nie wszystkie) i szczerze - aktorstwa to tam jak na lekarstwo. A scenariuszowo wszędzie to samo... w każdym SF - problem, droga do rozwiązania, działanie, zwycięstwo, rozpierducha, lasery itp itd. Póki co, nowe Star Treki bardzo mi się podobają.
Czyli wóz albo przewóz? Nie może być jednocześnie efektowni i ciekawie, tak jak np. w filmach Nolana?
Też nie ufam temu panu po efekciarskich F&F, ale ostatnio zdarzyło mu się także wyreżyserować kilka pierwszych odcinków drugiego sezonu "Detektywa" - odcinków spokojnych i całkiem klimatycznych. Nie wiem ile w tym zasługi producentów i montażystów, a ile samego Lina, ale one dobrze pokazują że Lina stać na więcej. Pytanie jaką taktykę obierze tym razem.
o... a jednak nie było tak źle - efekciarsko, ale jednak mniej niż w F&F i z lepszym wyczuciem bohaterów.
Abrams potrafił świetnie ukazać postacie ich relacje i uczucia. Najlepsza była ta relacja między Kirkiem i Spockiem w Star Treku w Ciemność. Aż byłem zaskoczony bo ta przyjaźń naprawdę została tu świetnie pokazana (gdyby Kirk jednak pozostał martwy film bardzo by na tym zyskał). Teraz mam obawy bo filmy Justina Lina to żenada. Ta część na pewno będzie efekciarska i nic więcej. Do tego pewnie będzie najgłupsza.
Nie żebym źle życzył temu filmowi (bardzo chciałbym żeby wyszło z tego coś dobrego), ale w zwiastunach jedyne co przykuwa uwagę to wygląd kosmitów.
J.J. Abrams nic ciekawego ze "ST" nie wycisnął, nie przebił żadnego kinowego Treka. Zdecydowanie zmiana reżysera może uratuję tą kiepską reaktywację serii.
No jasne, że nie wycisnął, ale Abrams jest o niebo lepszym reżyserem niż żałosny wypierdek Lin. To jakby zamienić wysypkę na raka.
Ja i tak mam przeczucie że ten ST będzie lepszy od poprzednich części. A czy Lin jest żałosny to nie wiem bo to "Szybcy i wściekli" w całej swej konwencji są żałośni.
I tak zarobią miliard. Nie dość, że robią premierę w dzień kiedy miał premierę pierwszy odcinek to jeszcze śmierć aktora grającego Chekova. Zarobią na jego śmierci tak jak z "Szybkimi i wściekłymi"
Ciekawe kto teraz zagra rolę Pawła Andriejewicza w kolejnych Trekach ,oby nie wpadli na pomysł wskrzeszenia Antona przy użyciu CGI...
Pany ogólnie ST zawsze wprowadzał coś nowego niewiele bo niewiele ale zawsze coś ... a już na pewno fabuła nie była zlepkiem czegoś zawsze się to jakoś kupy trzymało. A teraz kośmici to ME + SW + PRZEDŁUŻANIE życia ale Babylon a już szarańcza to było za dużo a na odatek wzmiana o zindich ... oby kolejna odsłona poszła w cokolwiek innego.
W całej serii zawsze najwyżej oceniałem kilka elementów - tajemnicę z jaką przyszło się zmierzyć załodze Enterprise w jakimś odległym zakątku Wszechświata + charyzmatyczny przeciwnik + podróż do wnętrza duszy bohaterów - tutaj niestety nie mamy tego zbyt wiele, dlatego odsłona ta jest dla mnie krokiem w tył i jedną ze słabszych części - jeśli nie najsłabszą w całej historii
Dlaczego tak stary temat, na dodatek sprzed premiery filmu jest tak wysoko? Era facebookowych klikaczy łapek dotarła tutaj. Smutne to, bo temat nic ciekawego nie wnosi.